
Minęło wiele czasu nim przyzwyczaił się, że Clara już go nie odwiedzi. Że nie będzie już po nią przylatywał co sobotę. Że właściwie nigdy już jej nie spotka. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale tęsknił za tą pyskatą brunetką. Ciężko westchnął, wstając. "Ludzie przychodzą i odchodzą", pomyślał, cytując stare, ziemskie powiedzenie. "Cóż, trzeba żyć dalej... Na jednym człowieku Wszechświat się nie kończy..." Z ponurych rozmyślań wyrwał go dźwięk TARDIS. Doctor, zaskoczony podniósł głowę.
- Co masz na myśli mówiąc, że ktoś się dobija?- zapytał.
TRDIS powtórzyła. Pewnie gdyby była w formie Idris, wywróciłaby oczami. Dopiero teraz mężczyzna usłyszał dosyć mocne uderzanie w drzwi. Maszyna ponownie zabuczała.
- No już, już sprawdzam- odrzekł mężczyzna, podchodząc do wejścia. Rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył. Dopiero czyjś radosny pisk skłonił go do opuszczenia głowy.Przed nim stała na oko piętnastoletnia dziewczyna. Miała długie blond włosy z grzywką spiętą tak, jak to często robiła Amy, owalną twarz i piwne oczy, a na okrągłym nosie miała osadzone prostokątne okulary w bordowej oprawce. Na powiekach miała namalowane czarne kreski, a na ustach różowawą pomadkę. Była niska, sięgała Doctor'owi niemal do ramion. Właśnie przez to kosmita nie zauważył jej na początku. Ubrana była w biały T-shirt, długą, brązową kamizelę, dżinsy i czarne glany, sięgające jej za kostkę. W uszach miała duże, okrągłe, fioletowe kolczyki a, na głowie nosiła czarny kapelusz. I wyglądała na bardzo podekscytowaną.
- Ty jesteś Doctor, prawda?-zapytała, głosem nabrzmiałym od emocji. Mężczyzna uniósł brwi. Na Ziemi nikt go nigdy nie rozpoznał, więc kim była ta dziwna dziewczyna? Może już kiedyś ja spotkał? Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią był UNIT, ale nie przyjmowali tam aż tak młodych osób!
- Przepraszam, czy my się znamy?- zapytał, perfekcyjnie ukrywając zaskoczenie. Blondynka uśmiechnęła się.
- Nie. A przynajmniej ty mnie nie znasz-odparła, opierając się o drzwi TARDIS.
- Potrzebujesz czegoś czy będziesz tak stać przy zwykłej budce telefonicznej?- zapytał, próbując tym samym w jakiś sposób pozbyć się dziewczyny. Ta tylko na niego spojrzała i bezceremonialnie weszła do środka. -Oi!- zawołał za nią Doctor. Ale było jutro za późno. Blondynka rozejrzała się wokół, z zachwytem w oczach.
- Wiedziałam, że jest większa w środku, ale wiedzieć, a zobaczyć to co innego!-mruknęła do siebie, po czym podniosła głowę. -Cześć Piękna!
W odpowiedzi TARDIS przyjaźnie zapiszczała. Za plecami dziewczyny Doctor wywrócił oczami.
- No nie ty też?- jęknął, po czym zwrócił się do swojego nieproszonego gościa. - Dobrze więc znasz mnie i TARDIS. A teraz mogłabyś łaskawie wyjść?
- Nie- odparła, odwracając się w jego kierunku. Doctor zgrzytnął zębami.
- Posłuchaj...- zaczął, ale blondynka natychmiast mu przerwała.
- Nie to ty mnie posłuchaj. Szukam cię już od trzech lat. Teraz kiedy wreszcie cię znalazłam nie wyjdę, dopóki nie zrobię tego, czego chciałam zrobić.
Mówiąc to podbiegła do Doctora i... Rzuciła mu siebie na szyję. W tym momencie mężczyzna naprawdę nie wiedział co zrobić. Też ją przytulić? A może lepiej nie? W rezultacie po prostu trzymał ręce uniesione na wysokości piersi, jakby zastygły. W całym swoim długim życiu chyba nie czuł się bardziej skonfundowany. Po kilku minutach dziewczyna odsunęła się i przeszła na drugi koniec konsoli.
- To wszystko?- zapytał z lekka zaskoczony Doctor. Całe to zamieszanie tylko dla... zwykłego przytulenia? Nieznajoma parsknęła.
- Oczywiście, że nie- odparła. - Czy czegoś ci nie brakuje Doctorze?
Zaalarmowany Doctor zaczął sprawdzać kieszenie. Niby wszystko było, ale...
- Moje soniczne okulary...-wyszeptał i podniósł wzrok na dziewczynę, która jak gdyby nigdy nic bawiła się jego zgubą. - O nie, nie zrobiłaś tego!
- Doprawdy?- zapytała i pobiegła w głąb TARDIS, a Doctor za nią, krzycząc "oddaj!". Scena wyglądała dosyć zabawnie, szczególnie jeśli patrzeć z perspektywy osoby postronnej. Mężczyzna wyglądający na około pięćdziesiąt lat, goni piętnastoletnią dziewczyną, krzycząc jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę. Przebiegli już spory kawałek po korytarzach statku, kiedy nagle blondynka postanowiła się zatrzymać w bibliotece. Stanęła na środku pomieszczenia, zdjęła własne okulary i z namaszczeniem w nałożyła te Doctora. Mężczyzna, osłupiały, stanął jakieś dwa metry przed nią.
- Kim jesteś?- zapytał. Blondynka uśmiechnęła się przekornie.
- Sonia Romaniuk. Człowiek. Jestem tutaj aby ci pomóc-odparła, uruchamiając okulary, które wydały swój charakterystyczny dźwięk. Coś strzeliło i... Sonia zniknęła. Chociaż może niezupełnie. Właściwe to nie było jej po prostu w bibliotece. Trafiła do umysłu Doctora.
- Co masz na myśli mówiąc, że ktoś się dobija?- zapytał.
TRDIS powtórzyła. Pewnie gdyby była w formie Idris, wywróciłaby oczami. Dopiero teraz mężczyzna usłyszał dosyć mocne uderzanie w drzwi. Maszyna ponownie zabuczała.
- No już, już sprawdzam- odrzekł mężczyzna, podchodząc do wejścia. Rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył. Dopiero czyjś radosny pisk skłonił go do opuszczenia głowy.Przed nim stała na oko piętnastoletnia dziewczyna. Miała długie blond włosy z grzywką spiętą tak, jak to często robiła Amy, owalną twarz i piwne oczy, a na okrągłym nosie miała osadzone prostokątne okulary w bordowej oprawce. Na powiekach miała namalowane czarne kreski, a na ustach różowawą pomadkę. Była niska, sięgała Doctor'owi niemal do ramion. Właśnie przez to kosmita nie zauważył jej na początku. Ubrana była w biały T-shirt, długą, brązową kamizelę, dżinsy i czarne glany, sięgające jej za kostkę. W uszach miała duże, okrągłe, fioletowe kolczyki a, na głowie nosiła czarny kapelusz. I wyglądała na bardzo podekscytowaną.
- Ty jesteś Doctor, prawda?-zapytała, głosem nabrzmiałym od emocji. Mężczyzna uniósł brwi. Na Ziemi nikt go nigdy nie rozpoznał, więc kim była ta dziwna dziewczyna? Może już kiedyś ja spotkał? Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią był UNIT, ale nie przyjmowali tam aż tak młodych osób!
- Przepraszam, czy my się znamy?- zapytał, perfekcyjnie ukrywając zaskoczenie. Blondynka uśmiechnęła się.
- Nie. A przynajmniej ty mnie nie znasz-odparła, opierając się o drzwi TARDIS.
- Potrzebujesz czegoś czy będziesz tak stać przy zwykłej budce telefonicznej?- zapytał, próbując tym samym w jakiś sposób pozbyć się dziewczyny. Ta tylko na niego spojrzała i bezceremonialnie weszła do środka. -Oi!- zawołał za nią Doctor. Ale było jutro za późno. Blondynka rozejrzała się wokół, z zachwytem w oczach.
- Wiedziałam, że jest większa w środku, ale wiedzieć, a zobaczyć to co innego!-mruknęła do siebie, po czym podniosła głowę. -Cześć Piękna!
W odpowiedzi TARDIS przyjaźnie zapiszczała. Za plecami dziewczyny Doctor wywrócił oczami.
- No nie ty też?- jęknął, po czym zwrócił się do swojego nieproszonego gościa. - Dobrze więc znasz mnie i TARDIS. A teraz mogłabyś łaskawie wyjść?
- Nie- odparła, odwracając się w jego kierunku. Doctor zgrzytnął zębami.
- Posłuchaj...- zaczął, ale blondynka natychmiast mu przerwała.
- Nie to ty mnie posłuchaj. Szukam cię już od trzech lat. Teraz kiedy wreszcie cię znalazłam nie wyjdę, dopóki nie zrobię tego, czego chciałam zrobić.
Mówiąc to podbiegła do Doctora i... Rzuciła mu siebie na szyję. W tym momencie mężczyzna naprawdę nie wiedział co zrobić. Też ją przytulić? A może lepiej nie? W rezultacie po prostu trzymał ręce uniesione na wysokości piersi, jakby zastygły. W całym swoim długim życiu chyba nie czuł się bardziej skonfundowany. Po kilku minutach dziewczyna odsunęła się i przeszła na drugi koniec konsoli.
- To wszystko?- zapytał z lekka zaskoczony Doctor. Całe to zamieszanie tylko dla... zwykłego przytulenia? Nieznajoma parsknęła.
- Oczywiście, że nie- odparła. - Czy czegoś ci nie brakuje Doctorze?
Zaalarmowany Doctor zaczął sprawdzać kieszenie. Niby wszystko było, ale...
- Moje soniczne okulary...-wyszeptał i podniósł wzrok na dziewczynę, która jak gdyby nigdy nic bawiła się jego zgubą. - O nie, nie zrobiłaś tego!
- Doprawdy?- zapytała i pobiegła w głąb TARDIS, a Doctor za nią, krzycząc "oddaj!". Scena wyglądała dosyć zabawnie, szczególnie jeśli patrzeć z perspektywy osoby postronnej. Mężczyzna wyglądający na około pięćdziesiąt lat, goni piętnastoletnią dziewczyną, krzycząc jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę. Przebiegli już spory kawałek po korytarzach statku, kiedy nagle blondynka postanowiła się zatrzymać w bibliotece. Stanęła na środku pomieszczenia, zdjęła własne okulary i z namaszczeniem w nałożyła te Doctora. Mężczyzna, osłupiały, stanął jakieś dwa metry przed nią.
- Kim jesteś?- zapytał. Blondynka uśmiechnęła się przekornie.
- Sonia Romaniuk. Człowiek. Jestem tutaj aby ci pomóc-odparła, uruchamiając okulary, które wydały swój charakterystyczny dźwięk. Coś strzeliło i... Sonia zniknęła. Chociaż może niezupełnie. Właściwe to nie było jej po prostu w bibliotece. Trafiła do umysłu Doctora.
***
Hejoo! Taaa.. Wsadziłam siebie w swój własny ff XD Chyba się nie gniewacie, co? XD Jak wam się podoba pierwsza część?
Sonia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz