- Masz strasznie nieuporządkowane w głowie. Gorzej, niż niejedna nastolatka.
- Wyjdź z mojej głowy!- rozległ się zewsząd głos Doctora. Sonia uniosła głowę, uśmiechając się sarkastycznie.
- Spokojnie, Doctorze. Nie jestem Cyberplannistką. Nie zamierzam przejąć twojego umysłu. Nie mam takiego zamiaru.
- W takim wypadku po co tu jesteś?
- Jak mnie słuchałeś? - odparła pytaniem dziewczyna. Chciała dokończyć, ale pewien szczegół na tablicy przykuł jej uwagę. Podeszła jeszcze bliżej. Wyciągnęła dłoń w kierunku przedstawionej na niej osoby. Milimetry dzielił dłoń nastolatki od wspomnienia związanego z tą dziewczyną. Jednak powstrzymała się. Tylko się przypatrywała. Dziewczyna przedstawiona na zatrzymanym wspomnieniu miała średniej długości blond włosy z natapirowaną grzywką. Miała bardzo szeroki, szczery uśmiech, a oczy miała brązowe. Sonia uśmiechnęła się.
- To jest Rose, prawda? Ta blondynka?
- A skąd ty możesz to wiedzieć?-odparł naburmuszony Doctor.
-Tak czy nie?-zapytała ponownie dziewczyna,patrząc wyczekująco w górę.
-Tak- odparł wzdychając Doctor. Sonia usiadła, przypatrując się uważnie Rose.
- Właściwie to po co ci towarzysz?-zapytała, jakby zamyślona.
-Przepraszam?-odparł zaskoczony Władca Czasu.
- Przecież równie dobrze możesz podróżować sam. Robiłeś to tak długo w swojej dziewiątej inkarnacji. Jednak postanowiłeś zabrać Rose ze sobą. Dlaczego?
Odpowiedziała jej cisza.
- Myślę,że samotność zaczęła ci dokuczać. Lata po Wojnie Czasu, a ty byłeś zbytnio zły na siebie i za bardzo się bałeś,że towarzysz też zginie. Nie miałeś nikogo aby ci przypomniał,że czas przemija i nie każdy ma go tyle co ty. Dlatego ją zabrałeś. A ona potem pokazała ci miłość - coś czego się wcześniej bałeś. Dzięki niej nawet Dalek dowiedział się czym jest litość.
Doctor milczał. Szczerze powiedziawszy nie do końca wiedział co ma o tym myśleć. Wskoczyła mu do głowy NASTOLATKA i mówiła tak, jakby wiedziała o nim dosłownie wszystko. To graniczyło z cudem. Tymczasem wspomnienie Rose odpłynęło. Na jej miejscu pojawiło się jednak kolejne, z inną, przedstawioną na nim, dziewczyną. Miała ona ciemną skórę i takie same oczy. Miała również czarne włosy, spięte za pomocą spinki.
- A to musi być Martha Jones- stwierdziła Sonia, patrząc w górę. Doctor cicho westchnął. Dziewczyna zdawała się mieć jakiś określony cel. Zapewne gdy go osiągnie pójdzie sobie do diabła. Dlatego też postanowił z nią współpracować.
- Tak, masz rację- odparł, powstrzymując się od zgrzytnięcia zębami.
- Ona również ci pomogła, choć raniłeś ją tyle razy. Opiekowała się tobą i TARDIS gdy byłeś człowiekiem. Zawsze starała ci się pomóc. Przeszła dla ciebie i swojej rodziny całą Ziemię do cholery! Pokazała czym jest poświęcenie w najwyższym tego słowa znaczeniu... Ale w końcu nie wytrzymała, prawda? Nikt by czegoś takiego nie wytrzymał. Nie człowiek w każdym bądź razie. I wtedy...
Obraz Marthy zniknął gdy Sonia urwała. Na kolejne wspomnienie nie trzeba było długo czekać. Na ekranie pojawiła się twarz, starszej od tamtych, dwóch kobiety. Miała ona rude włosy z prostą grzywką i niebieskie oczy.
- ...pojawiła się Donna Temple Noble - dokończyła Sonia, patrząc z szacunkiem na starszą kobietę. - Pani Władca Czasu... Tak przynajmniej tłumaczy się jej imię. Adekwatne... Chociaż niestety została Kobietą Która Zapomniała... Jednak mimo wszystko pomogła ci. I to bardzo...
-Niby w czym?-zapytał poirytowany Doctor. Poziom irytacji coraz bardziej się powiększał. Tak samo jak ilość pytań. Skąd ona to wszystko wiedziała? Była za młoda jak na żołnierza UNITU, a nawet oni nie mieli tak szczegółowych informacji. Kim ona była?
- Pomogła ci zostać sobą - Doctorem. Spotkałeś ją przed Marthą, tuż po stracie Rose. Mogłeś zatracić się w bólu po jej odejściu. Jednak tajemnica nagłego pojawienia się Donny rozbudziła cię. Tak samo było po odejściu Marthy i w trakcie podróżowania z Donną. Zawsze potrafiła cię sprowadzić na ziemię i pokazać ci człowieczeństwo.
- Tylko potem zapomniała- powiedział smutno Doctor. Sonia z całej siły woli powstrzymała się od wzruszenia ramionami. Gdyby to zrobiła zachowałaby się naprawdę nieodpowiednio, a tego przecież nie chciała.
- Taka jest kolej rzeczy. A potem Amy i Rory...
Na te słowa pojawiły się obrazy rudej,młodej dziewczyny o niebieskich oczach oraz blondyna z brązowymi oczami.
- Trzymali cię na Ziemi prawda? Tyle razy zaskakiwali cię. Ich miłość cię dziwiła. Byli w stanie zrobić dla siebie wszystko. Szczególnie gdy Anioły były na Manhattanie... Jednak w trakcie przebywania z nimi spotkałeś jeszcze kogoś...
- OK, nie wiem kim jesteś, ale o Clarze nic mówić nie będziesz- przerwał jej Doctor. - Pozwoliłem ci mówić o innych, ale...
- Na razie dobrze ci szło słuchanie. Ja już kończę, więc nie przerywaj mi- powiedziała ostro Sonia. Takiej odzywki Doctor się nie spodziewał. Zero szacunku! I w dodatku taka arogantka! No naprawdę. - Zdajesz sobie sprawę,że ja to wszystko słyszę?- zapytała dziewczyna, nadal unosząc głowę. - Jestem w końcu w twoim umyśle!
Doctor się nie odezwał. Sonia westchnęła.
- Wiem, że to jest nowa rana,ale pomyśl o tym. Szukałeś ją i odnalazłeś. Zatrzymałeś na początku tylko dlatego, że chciałeś się dowiedzieć kim jest. A potem.. Pokazała ci odwagę. Odwagę o którą nigdy byś nie posądził Ziemianina. Sprowadzała cię na ziemię, w podobny sposób co Donna.
Sonia westchnęła. Przez pewien czas panowała cisza, którą oczywiście przerwała Sonia, cicho śpiewając.
Look over there
Darling that's your home
That's your own planet
With her mountains
With her rivers
And with her love
That cry darling
Everything will be alright
You are safe now
- To kołysanka... Ta kołysanka...- wyszeptał Doctor, nie dowierzając własnym uszom.
- Kołysanka Gallifrey- odparła cicho Sonia. Po czym wstała i nałożyła soniczne okulary Doctora. Nacisnęła guzik i wyszła z umysłu Doctora.
***
Hejoo! No to sobie ładnie wszystko wyjaśniliśmy ^^ Dziękują ludełkom na fb , którzy pomogli mi znaleźć odpowiedź na pytanie po co Doctorowi towarzysz. See y'a!
Sonia